Obudziło mnie wołanie Kate. Otworzyłam i zobaczyłam ją nad
sobą
-Cześć, co chcesz na śniadanie?-zapytała entuzjastycznie
-Obojętnie- odpowiedziałam jej mega zdziwiona jej zachowaniem. Dziewczyna posłała mi szeroki uśmiech i zniknęła z mojego pokoju. Wstałam z łóżka i pierwsza rzeczą jaką zrobiłam to wyszłam na taras. Na dworze dzisiaj było bardzo ciepło. Od razu wiedziałam, że cały dzień spędzę na wylegiwaniu się nad naszym basenem. Weszłam do garderoby i naszykowałam sobie ubrania na dziś . Poszłam do łazienki, by wziąć kąpiel. Po prysznicu wytarłam ciało i ubrałam na siebie przygotowane rzeczy. Przed lustrem rozczesałam włosy i zrobiłam makijaż . Gdy uznałam, że jestem gotowa wyszłam z łazienki. Z pokoju zabrałam tylko telefon i wsadziłam go do kieszeni. Wyszłam z pokoju i usiadłam w salonie, gdzie siedziała Emily.
-Siema- powiedziałam do niej
-Cześć, widzę, że dopisuje ci humorek. Ładnie dzisiaj wyglądasz
-Dzięki, Tak, dopisuje.
-Mam do ciebie sprawę. Wiesz, że za tydzień są moje urodziny. I mam pytanie, czy nie zaśpiewałabyś czegoś?-zapytała, a mi otworzyły się oczy ze zdumienia
-Ja? Nie umiem
-Umiesz i to bardzo ładnie.
-Zobaczymy- odpowiedziałam jej dla świętego spokoju.
-Co dzisiaj robimy?-zapytałam Kate, która weszła do salonu i podała mi kanapkę.
-Może zaprosimy chłopców na taką małą imprezę nad basenem?-zaproponowała
-Może być- wzruszyłam ramionami . Kate od razu poszła zadzwonić do Luisa. Obawiałam się tego, bo wiedziałam, że będzie Harry.
-Będą za godzinę- uśmiechnęła się.
-Fajnie- skomentowałam i poszłam do siebie. Wyszłam na balkon i usiadłam na jednym z leżaków. Chciałam być twarda, pokazać, że mnie to nie dotknęło, ale nie mogłam. To było za silne uczucie. Czemu to musi tak boleć? Boże co ja robię.?! Muszę mu pokazać co stracił. Odetchnęłam nerwowo i wróciłam do salonu. Dziewczyn już w nim nie było. Zapewne szły się przygotować. Włączyłam tv i oglądałam tak długo brytyjskiego x-factora, aż przyszli chłopcy. Niepewnie poszłam otworzyć drzwi. –-Hej – powiedziałam do nich. Nie było z nimi Harrego. Ciekawe czemu. Ochh…Na pewno jest ze swoją lalunią.
-Jak się czujesz?-zapytał mnie Louis.
-Dobrze- uśmiechnęłam się sztucznie, ale wiarygodnie
-To super. A właśnie, odebrał wam?-zapytał reszty, włącznie Emily, ale nie Kate. Oni pokiwali na nie.- Martwię się o niego- skrzywił się Louis.
-Dobra koniec- zarządziła Kate. –Chodźmy do ogrodu. Julie, zaprowadź ich. – wyszliśmy szklanymi drzwiami prosto do ogrodu. Chłopcy od razu zrzucili z siebie ciuchy i wskoczyli do wody. Ja zdjęłam tylko bluzkę i położyłam się na leżaku.
-Chodź do nas Julie- zwołał Niall.
-Nie dzięki- uśmiechnęłam się blado. Wzięłam telefon do rąk i przejrzałam wszystkie kontakty. Niestety nie znalazłam nikogo z kim bym mogła pogadać. Emily i Kate także wróciły do ogrodu. Rozebrały się z ciuchów i wskoczyły do wody.
-No Julie, chodź do nas- prosiła mnie Kate
-Nie mam ochoty- odpowiedziałam jej i zamknęłam oczy, by nie widziała jak się szklą.
-Julie, nie przejmuj się nim.- powiedziała do mnie Emily.
-Łatwo ci mówić.
-Emily ma rację, nie przejmuj się- odezwał się Niall.
-Przestańcie.! Wiem, ze chcecie mnie pocieszyć, ale takie gadanie nic nie da. Nie umiem się nim nie przejmować, bo…
-Bo.?-zapytała dociekliwa Kate
-BO GO KOCHAM.!- krzyknęłam- Lepiej, teraz już wiecie- bez słowa wyszłam z domu. Szłam drogą dużo rozmyślając nad wszystkim. Nawet nie zorientowałam się, kiedy byłam już pod domem Harrego. Lecz coś mi tu nie grało, bo pod jego domem stała karetka. Ile sił w nogach podbiegłam tam. Nie widziałam kto w niej leżał. Przed domem stała jakaś dziewczyna
-Cześć, co się stało?-zapytałam ją
-Mój brat próbował popełnić samobójstwo- rozpłakała się, a ja szeroko otworzyłam oczy- A my się właściwie znamy?-uniosła na mnie wzrok
-Jestem znajomą Harrego- nie wiedziałam co jej powiedzieć, więc wymyśliłam to.-Jedziesz do szpitala?
-Tak- pokiwała głową
-Mogę jechać z tobą?
-W tym stroju- spojrzała na mnie i dostrzegłam, że nie mam bluzki.- Czekaj pożyczę ci- szybko pobiegła do domu i zaraz wróciła z bluzką, którą wczoraj nosiłam. Podała mi ją, a ja ją na siebie ubrałam. Szybko wsiadłyśmy do jej auta i pojechaliśmy do szpitala, gdzie miał leżeć Harry. Gdy tam dojechałyśmy ile sił w nogach pobiegłyśmy do recepcji i ona zapytała się gdzie leży Harry. Gdy już się dowiedziała szybko znaleźliśmy się pod jego salą.
-Nie przedstawiłyśmy się, jestem Julie- podałam jej rękę, a ona ją uścisnęła
-Gemma. Boże, jak on mógł to zrobić. Zostawił tylko to- podała mi kartkę:” Chcę cię bardzo przeprosić, że nie mogę ci tego powiedzieć osobiście, ale nie umiem. Czuję się jak skończony idiota, dupek, głupek. Mógłbym tak długo wymieniać… Naprawdę cię przepraszam, nie umiem tak żyć. Spanikowałem wtedy jak się Louis o to zapytał, więc powiedziałem, że jestem w związku. To nie prawda. W moim sercu zamieszkała ostatnio tylko jedna osoba- TY. Przepraszam, że cię wykorzystałem. PRZEPRASZAM.! Julie… wiele dla mnie znaczysz… Harry ;*” Boże, czyli to przeze mnie. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Nagle podszedł do nas doktor.
-Nie ukrywam, że miał on wiele szczęścia. Teraz już jest z nim dobrze i można do niego wejść.
-Dziękuję- odpowiedziała też płacząca Gemma.
-Idź pierwsza, poczekam- uśmiechnęłam się, a on weszła do jego sali.
Gemma **
Weszłam do jego sali. Leżał on na łóżku, podpięty do masy aparatur. Podeszłam bliżej i usiadłam na krześle obok jego łóżka. Chwyciłam jego dłoń, która była zimna.
-Po co to robiłeś?-powiedziałam do niego, ale wiedziałam, że mi nie odpowie. Siedziałam tak bezczynnie bardzo dużo czasu. Czekałam, aż się obudzi.
-Nie- odezwał się cicho. Podniosłam na niego wzrok.
-Co.?
-Nie chciałem przeżyć- ścisnął moją rękę
-Czemu?-zapytałam zmieszana
-Jestem beznadziejny. Nie umiem tak żyć. Zraniłem ją mocno.
-Przykro mi. Ktoś czeka w korytarzu
-Nie chcę rozmawiać z chłopakami- przewrócił się na drugi bok
-To nie chłopaki. Poczekaj zawołam-wyszłam z sali.
Julie**
-Wejdź do niego, a ja zawołam za chwilę lekarza.- podniosłam się pełna obaw z krzesła i jeszcze bardziej niepewnie nacisnęłam klamkę od Sali. Przełknęłam ślinę i weszłam do środka.
- Odejdź mamo- rzucił oschle, a ja się bezgłośnie zaśmiałam i podeszłam bliżej. Pogłaskałam go po głowie, a on gwałtownie się obrócił. Jego mina była bezcenna, gdy mnie zobaczył
-Nie jestem twoją mamą- zaśmiałam się i puściłam mu oczko
-Julie- tylko tyle wypowiedział.
-Harry, ja…- nie umiałam skończyć, bo się rozpłakałam- Przepraszam
-Nie to ja cię przepraszam. Nie potrzebnie się tak zachowałem. – nic mu nie odpowiedziałam, tylko lekko pocałowałam go w usta.
-Nie musisz nic mówić.
-Przepraszam, ale musi pani wyjść- powiedział doktor, który wszedł do Sali. Zrobiłam co kazał i wyszłam z Sali. Usiadłam na krześle obok Gemmy
-Dzwoniłaś do chłopków?-zapytałam ją
-Nie, a ty?
-Też nie. Jak doktor go pobada, bo się zapytam, czy dzwonić. – ona nic mi już nie odpowiedziała. Siedziałyśmy tak jakiś czas, aż wyszedł doktor.
-Wszystko jest z nim dobrze. Jeśli nie pogorszy się, to jutro wyjdzie ze szpitala- pokiwałyśmy głową, a on odszedł. Obie weszłyśmy do Sali.
-Gemm, wracaj do domu. Poradzę sobie- powiedział do niej
-Jesteś pewien?
-Tak, idź
-Nie bój się zaopiekuję się nim
-W takim razie dobrze. Zdrowiej Harry- pocałowała go i wyszła.
-Dzwonić do chłopaków?
-Nie, powiesz im jak będziesz w domu. Chodź tu do mnie. – zrobił mi miejsce na łóżku. Usiadłam na jego skraju. – Jeszcze raz cię przepraszam
-Już koniec, nie przepraszaj więcej. – pocałowałam go lekko. Posiedziałam z nim jeszcze dobre 2 godziny, później musiałam wracać do domu.
-Idź już, późno jest- powiedział do mnie i pogłaskał po włosach.
-Jesteś pewien?
-Tak – pocałowałam go jeszcze raz.
- Będę jutro koło 8
-Dobrze, dobranoc- odpowiedział mi. Posłałam mu w powietrzu buziaka i wyszłam. Zamówiłam taksówkę i pojechałam nią do domu. Gdy tam dotarłam wszyscy siedzieli jeszcze w ogrodzi i balowali w najlepsze.
-Gdzie byłaś-zapytała Kate z butelką szampana w ręce
-W szpitalu
-Po co.?-zapytał zdziwiony Louis
-U Harrego
-Że co kurwa?-zapytał
-U Harrego.
-Czemu do nas nie zadzwoniłaś?
-Bo powiedział, że to nie potrzebne.- wzruszyłam ramionami.- Idę spać- nie czekałam na ich odpowiedź, tylko poszłam do swojego pokoju. Tam do małej torby spakowałam parę rzeczy. Przebrałam się w piżamę w marchewki i położyłam się do łóżka. Kolejny dzień pełen wrażeń- pomyślałam sobie. Zamknęłam oczy i od razu zasnęłam
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Oto rozdział piąty. Co o nim myślicie? Proszę was bardzo o komy ;* . Fajnie, że wszystko sobie wyjaśnili.? Dzięki, jest już ponad 200 wyświetleń ;* . Pozdrawiam Pani Horan
-Cześć, co chcesz na śniadanie?-zapytała entuzjastycznie
-Obojętnie- odpowiedziałam jej mega zdziwiona jej zachowaniem. Dziewczyna posłała mi szeroki uśmiech i zniknęła z mojego pokoju. Wstałam z łóżka i pierwsza rzeczą jaką zrobiłam to wyszłam na taras. Na dworze dzisiaj było bardzo ciepło. Od razu wiedziałam, że cały dzień spędzę na wylegiwaniu się nad naszym basenem. Weszłam do garderoby i naszykowałam sobie ubrania na dziś . Poszłam do łazienki, by wziąć kąpiel. Po prysznicu wytarłam ciało i ubrałam na siebie przygotowane rzeczy. Przed lustrem rozczesałam włosy i zrobiłam makijaż . Gdy uznałam, że jestem gotowa wyszłam z łazienki. Z pokoju zabrałam tylko telefon i wsadziłam go do kieszeni. Wyszłam z pokoju i usiadłam w salonie, gdzie siedziała Emily.
-Siema- powiedziałam do niej
-Cześć, widzę, że dopisuje ci humorek. Ładnie dzisiaj wyglądasz
-Dzięki, Tak, dopisuje.
-Mam do ciebie sprawę. Wiesz, że za tydzień są moje urodziny. I mam pytanie, czy nie zaśpiewałabyś czegoś?-zapytała, a mi otworzyły się oczy ze zdumienia
-Ja? Nie umiem
-Umiesz i to bardzo ładnie.
-Zobaczymy- odpowiedziałam jej dla świętego spokoju.
-Co dzisiaj robimy?-zapytałam Kate, która weszła do salonu i podała mi kanapkę.
-Może zaprosimy chłopców na taką małą imprezę nad basenem?-zaproponowała
-Może być- wzruszyłam ramionami . Kate od razu poszła zadzwonić do Luisa. Obawiałam się tego, bo wiedziałam, że będzie Harry.
-Będą za godzinę- uśmiechnęła się.
-Fajnie- skomentowałam i poszłam do siebie. Wyszłam na balkon i usiadłam na jednym z leżaków. Chciałam być twarda, pokazać, że mnie to nie dotknęło, ale nie mogłam. To było za silne uczucie. Czemu to musi tak boleć? Boże co ja robię.?! Muszę mu pokazać co stracił. Odetchnęłam nerwowo i wróciłam do salonu. Dziewczyn już w nim nie było. Zapewne szły się przygotować. Włączyłam tv i oglądałam tak długo brytyjskiego x-factora, aż przyszli chłopcy. Niepewnie poszłam otworzyć drzwi. –-Hej – powiedziałam do nich. Nie było z nimi Harrego. Ciekawe czemu. Ochh…Na pewno jest ze swoją lalunią.
-Jak się czujesz?-zapytał mnie Louis.
-Dobrze- uśmiechnęłam się sztucznie, ale wiarygodnie
-To super. A właśnie, odebrał wam?-zapytał reszty, włącznie Emily, ale nie Kate. Oni pokiwali na nie.- Martwię się o niego- skrzywił się Louis.
-Dobra koniec- zarządziła Kate. –Chodźmy do ogrodu. Julie, zaprowadź ich. – wyszliśmy szklanymi drzwiami prosto do ogrodu. Chłopcy od razu zrzucili z siebie ciuchy i wskoczyli do wody. Ja zdjęłam tylko bluzkę i położyłam się na leżaku.
-Chodź do nas Julie- zwołał Niall.
-Nie dzięki- uśmiechnęłam się blado. Wzięłam telefon do rąk i przejrzałam wszystkie kontakty. Niestety nie znalazłam nikogo z kim bym mogła pogadać. Emily i Kate także wróciły do ogrodu. Rozebrały się z ciuchów i wskoczyły do wody.
-No Julie, chodź do nas- prosiła mnie Kate
-Nie mam ochoty- odpowiedziałam jej i zamknęłam oczy, by nie widziała jak się szklą.
-Julie, nie przejmuj się nim.- powiedziała do mnie Emily.
-Łatwo ci mówić.
-Emily ma rację, nie przejmuj się- odezwał się Niall.
-Przestańcie.! Wiem, ze chcecie mnie pocieszyć, ale takie gadanie nic nie da. Nie umiem się nim nie przejmować, bo…
-Bo.?-zapytała dociekliwa Kate
-BO GO KOCHAM.!- krzyknęłam- Lepiej, teraz już wiecie- bez słowa wyszłam z domu. Szłam drogą dużo rozmyślając nad wszystkim. Nawet nie zorientowałam się, kiedy byłam już pod domem Harrego. Lecz coś mi tu nie grało, bo pod jego domem stała karetka. Ile sił w nogach podbiegłam tam. Nie widziałam kto w niej leżał. Przed domem stała jakaś dziewczyna
-Cześć, co się stało?-zapytałam ją
-Mój brat próbował popełnić samobójstwo- rozpłakała się, a ja szeroko otworzyłam oczy- A my się właściwie znamy?-uniosła na mnie wzrok
-Jestem znajomą Harrego- nie wiedziałam co jej powiedzieć, więc wymyśliłam to.-Jedziesz do szpitala?
-Tak- pokiwała głową
-Mogę jechać z tobą?
-W tym stroju- spojrzała na mnie i dostrzegłam, że nie mam bluzki.- Czekaj pożyczę ci- szybko pobiegła do domu i zaraz wróciła z bluzką, którą wczoraj nosiłam. Podała mi ją, a ja ją na siebie ubrałam. Szybko wsiadłyśmy do jej auta i pojechaliśmy do szpitala, gdzie miał leżeć Harry. Gdy tam dojechałyśmy ile sił w nogach pobiegłyśmy do recepcji i ona zapytała się gdzie leży Harry. Gdy już się dowiedziała szybko znaleźliśmy się pod jego salą.
-Nie przedstawiłyśmy się, jestem Julie- podałam jej rękę, a ona ją uścisnęła
-Gemma. Boże, jak on mógł to zrobić. Zostawił tylko to- podała mi kartkę:” Chcę cię bardzo przeprosić, że nie mogę ci tego powiedzieć osobiście, ale nie umiem. Czuję się jak skończony idiota, dupek, głupek. Mógłbym tak długo wymieniać… Naprawdę cię przepraszam, nie umiem tak żyć. Spanikowałem wtedy jak się Louis o to zapytał, więc powiedziałem, że jestem w związku. To nie prawda. W moim sercu zamieszkała ostatnio tylko jedna osoba- TY. Przepraszam, że cię wykorzystałem. PRZEPRASZAM.! Julie… wiele dla mnie znaczysz… Harry ;*” Boże, czyli to przeze mnie. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Nagle podszedł do nas doktor.
-Nie ukrywam, że miał on wiele szczęścia. Teraz już jest z nim dobrze i można do niego wejść.
-Dziękuję- odpowiedziała też płacząca Gemma.
-Idź pierwsza, poczekam- uśmiechnęłam się, a on weszła do jego sali.
Gemma **
Weszłam do jego sali. Leżał on na łóżku, podpięty do masy aparatur. Podeszłam bliżej i usiadłam na krześle obok jego łóżka. Chwyciłam jego dłoń, która była zimna.
-Po co to robiłeś?-powiedziałam do niego, ale wiedziałam, że mi nie odpowie. Siedziałam tak bezczynnie bardzo dużo czasu. Czekałam, aż się obudzi.
-Nie- odezwał się cicho. Podniosłam na niego wzrok.
-Co.?
-Nie chciałem przeżyć- ścisnął moją rękę
-Czemu?-zapytałam zmieszana
-Jestem beznadziejny. Nie umiem tak żyć. Zraniłem ją mocno.
-Przykro mi. Ktoś czeka w korytarzu
-Nie chcę rozmawiać z chłopakami- przewrócił się na drugi bok
-To nie chłopaki. Poczekaj zawołam-wyszłam z sali.
Julie**
-Wejdź do niego, a ja zawołam za chwilę lekarza.- podniosłam się pełna obaw z krzesła i jeszcze bardziej niepewnie nacisnęłam klamkę od Sali. Przełknęłam ślinę i weszłam do środka.
- Odejdź mamo- rzucił oschle, a ja się bezgłośnie zaśmiałam i podeszłam bliżej. Pogłaskałam go po głowie, a on gwałtownie się obrócił. Jego mina była bezcenna, gdy mnie zobaczył
-Nie jestem twoją mamą- zaśmiałam się i puściłam mu oczko
-Julie- tylko tyle wypowiedział.
-Harry, ja…- nie umiałam skończyć, bo się rozpłakałam- Przepraszam
-Nie to ja cię przepraszam. Nie potrzebnie się tak zachowałem. – nic mu nie odpowiedziałam, tylko lekko pocałowałam go w usta.
-Nie musisz nic mówić.
-Przepraszam, ale musi pani wyjść- powiedział doktor, który wszedł do Sali. Zrobiłam co kazał i wyszłam z Sali. Usiadłam na krześle obok Gemmy
-Dzwoniłaś do chłopków?-zapytałam ją
-Nie, a ty?
-Też nie. Jak doktor go pobada, bo się zapytam, czy dzwonić. – ona nic mi już nie odpowiedziała. Siedziałyśmy tak jakiś czas, aż wyszedł doktor.
-Wszystko jest z nim dobrze. Jeśli nie pogorszy się, to jutro wyjdzie ze szpitala- pokiwałyśmy głową, a on odszedł. Obie weszłyśmy do Sali.
-Gemm, wracaj do domu. Poradzę sobie- powiedział do niej
-Jesteś pewien?
-Tak, idź
-Nie bój się zaopiekuję się nim
-W takim razie dobrze. Zdrowiej Harry- pocałowała go i wyszła.
-Dzwonić do chłopaków?
-Nie, powiesz im jak będziesz w domu. Chodź tu do mnie. – zrobił mi miejsce na łóżku. Usiadłam na jego skraju. – Jeszcze raz cię przepraszam
-Już koniec, nie przepraszaj więcej. – pocałowałam go lekko. Posiedziałam z nim jeszcze dobre 2 godziny, później musiałam wracać do domu.
-Idź już, późno jest- powiedział do mnie i pogłaskał po włosach.
-Jesteś pewien?
-Tak – pocałowałam go jeszcze raz.
- Będę jutro koło 8
-Dobrze, dobranoc- odpowiedział mi. Posłałam mu w powietrzu buziaka i wyszłam. Zamówiłam taksówkę i pojechałam nią do domu. Gdy tam dotarłam wszyscy siedzieli jeszcze w ogrodzi i balowali w najlepsze.
-Gdzie byłaś-zapytała Kate z butelką szampana w ręce
-W szpitalu
-Po co.?-zapytał zdziwiony Louis
-U Harrego
-Że co kurwa?-zapytał
-U Harrego.
-Czemu do nas nie zadzwoniłaś?
-Bo powiedział, że to nie potrzebne.- wzruszyłam ramionami.- Idę spać- nie czekałam na ich odpowiedź, tylko poszłam do swojego pokoju. Tam do małej torby spakowałam parę rzeczy. Przebrałam się w piżamę w marchewki i położyłam się do łóżka. Kolejny dzień pełen wrażeń- pomyślałam sobie. Zamknęłam oczy i od razu zasnęłam
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Oto rozdział piąty. Co o nim myślicie? Proszę was bardzo o komy ;* . Fajnie, że wszystko sobie wyjaśnili.? Dzięki, jest już ponad 200 wyświetleń ;* . Pozdrawiam Pani Horan
Masz talent, czekam na jeszcze !!!!!
OdpowiedzUsuńKocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3,Kocham! <3, Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńchcę jeszcze !!!
OdpowiedzUsuń