poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Szósty ♥



Gdy się obudziłam na dworze jeszcze było ciemno. Spojrzałam na wyświetlacz komórki, by sprawdzić która godzina. Była 4:10.
-No świetnie- powiedziałam sama do siebie. Wiedziałam, że już nie zasnę, lecz jeszcze próbowałam. Na marne. Po godzinie bezczynnego leżenia zerwałam się z łóżka i poszłam się ubrać. . W łazience zrobiłam makijaż jak wczoraj. Bezszelestnie poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Z lodówki wyciągnęłam banana, parę truskawek, jabłko, pomarańczę i bitą śmietanę. Wszystkie owoce pokroiłam na drobne części i wymieszałam w  misce. Wszystko polałam bitą śmietaną. Wzięłam widelec i zaczęłam jeść moją sałatkę. Wyszłam na dwór, by ocenić w jakim stanie jest ogród i doznałam szoku. Prawie wszyscy spali na trawie, tylko Louis spał na materacu i dryfował po całym basenie. Nie mogłam opanować śmiechu. Zrobiłam im zdjęcie i wróciłam do środka. W salonie włączyłam tv i obejrzałam wczorajsze wiadomości: „ Parę godzin temu pod domem sławnego Harrego Stylesa była widziana karetka. Źródła donoszą, że chłopak próbował popełnić samobójstwo. W domu chłopaka obecna była jego siostra. Później dołączyła jakaś młoda dziewczyna i razem pojechały prawdopodobnie do szpitala. Na razie nie znane jest imię tajemniczej piękności, lecz fanki One Direction już są do niej negatywnie nastawione. Czy to jego nowa dziewczyna? Czy ten związek przetrwa? Trzymamy kciuki  „. Gdy to usłyszałam byłam w wielkim szoku. Skąd oni to wszystko wiedzieli.? Chwilę siedziałam jeszcze analizując słowa powiedziane przez prezenterkę. Przełączyłam na kanał muzyczny i do godziny 8 słuchałam piosenek. Gdy już wybiła owa godzina wzięłam kluczyki od auta, torbę z rzeczami i pojechałam do szpitala, w którym byłam 20 minut po godzinie 8. Weszłam do szpitala i poszłam do sali Harrego. Chłopak już nie spał. Siedział ubrany na łóżku z jakimś papierkiem w ręce.
-Witaj kochanie- przywitał mnie i pocałował czule w usta
-Hej kocie. Gotowy?-zapytałam z uśmiechem na ustach
-Tak, ale muszę jeszcze iść do lekarza. Chodź ze mną- pociągnął mnie w stronę pokoju lekarzy i grzecznie zapukał. Gdy usłyszał ciche „ Proszę” weszliśmy do środka. Przy biuru siedział mężczyzna ubrany w biały fartuch, okularach na nosie i na moje oko po 50 co najmniej.
-Proszę usiąść- zwrócił się do nas i pokazał na krzesła przez meblem.
-Miałem przyjść, bo miał pan jakieś uwagi.- zaczął Harry
-Tak. Mam dla pana pewne zakazy. Nie  będzie pan mógł przez najbliższe 3 dni mieć żadnego wysiłku fizycznego, w tym też zero seksu oczywiście- uśmiechnął się do niego.- Niech się pani nim zaopiekuje- mrugnął do mnie- To wszystko, do widzenia.
-Do widzenia- odpowiedział Harry i wyszliśmy. – Przyszłaś pieszo?-zapytał
-Tyle kilometrów? Harry, ty głuptasie.
-No to jak?
-Samochodem- wyszliśmy z szpitala i poszliśmy do mojego auta.
-Wow, masz niezły gust- przyjrzał się pojazdowi. Pokręciłam głową i wsiadłam na miejsce kierowcy. Harry także wsiadł do auta. Ruszyłam na pełnym gazie z parkingu- Julie, spokojnie- położył swoją dużą dłoń na moim kolanie.
-Przepraszam- odezwałam się cicho. Jego ręka co jakiś czas jechała ku górze- Harry, prowadzę- przypomniałam mu. Usłyszałam tylko jego śmiech. Chwilę później wjechałam na podjazd jego domu. Z tylnego siedzenia zabrałam moją torbę i wyszliśmy z auta.
-Mam to rozumieć, że dotrzymasz mi towarzystwa?-zapytał mówiąc mi to na ucho.
-A jak myślisz?-odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie. Otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Gdy tylko drzwi się zamknęły popchnął mnie na ścianę i przywarł do mnie całym swoim ciałem.
-Teraz mi nie uciekniesz- powiedział mi to na ucho i pocałował w szyję.
-Nie zamierzam- popatrzyłam mu w oczy. Harry z niezwykłą namiętnością zaatakował moje usta swoimi. Zarzuciłam swoje ręce na jego szyję,  a on rękami oparł się o ścianę. Jedna jego ręka powędrowała pod moją bluzkę. Miałam na to ogromną ochotę, ale nie możemy. Odepchnęłam go lekko od siebie. Spojrzał na mnie zdezorientowany
-Coś się stało?-zapytał po chwili
-Nie możemy, zapomniałeś?
-Mam to gdzieś- ponownie złączył nasze usta w pocałunku, a jego ręka powędrowała tam gdzie  wcześniej. Ponownie go odepchnęłam i odchodząc pokręciłam głową. Weszłam do kuchni i wyciągnęłam potrzebne rzeczy do zrobienia naleśników. Gdy ciasto było już gotowe usmażyłam je. Postawiłam wszystko na stole, nie było tylko Harrego. Wyszłam z kuchni i poszłam go poszukać. Przeszukałam cały dół i go nie było. Weszłam na górą i pierwszym miejscem gdzie poszłam był jego pokój. Leżał na łóżku obrócony do mnie plecami. Podeszłam do niego i usiadłam na łóżku. Zero reakcji z jego strony. Położyłam się obok niego i wtuliłam w jego ramię. Dopiero wtedy obrócił się w  moją stronę. Jego oczy były smutne.
-Co się stało?-zapytałam go
-Co? Wszystko robię źle.
-Nie. Wcale nie. Rozchmurz się- uśmiechnęłam sie do niego.
-Zostaw mnie samego. – zażądał. Spojrzałam na niego smutna i wyszłam z jego sypialni.  Od razu po zejściu na dół wyszłam z domu i udałam się na mały spacer. Poszłam do parku i usiadłam na jednej z ławek. Nie miałam pojęcia, co mu jest i to mnie najbardziej bolało. Zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, by zobaczyć kto to. Louis- odrzuciłam połączenie i wyłączyłam telefon. Nie chciałam z nikim gadać. Siedziałam na tej ławce długo. Na niebie zebrały się ciemne chmury. Od razu zaczął z nich padać deszcze. Ja nadal nie ruszyłam się z tej ławki. Zobaczyłam nad sobą postać. Podniosłam głowę, by zobaczyć kto to. Harry patrzył na mnie tymi swoimi dużymi, zielonymi oczami. Wstałam i bez zastanowienia przytuliłam się do niego. Chwycił mnie mocno w swoje ramiona. Podniosłam na niego wzrok. Jego oczy błyszczały. Zbliżył swoje usta do mnich i złożył na nich delikatny pocałunek.
-Nie powinienem mówić tego tak oschle. Przepraszam cię- pocałował mnie w czoło. 
-Wracajmy- Harry objął mnie ramieniem i poszliśmy do domu. Nie spieszyło nam się. W domu od razu ściągnęliśmy z siebie przemoczone ubrania. Poszliśmy do jego pokoju się przebrać. Ubrałam na siebie zwykłą niebieską sukienkę, a mokre włosy spięłam w kucyka.
-Chodź- pociągnął mnie na dół. Zeszliśmy do salonu i usiadłam na kanapie.-Czekaj, zapomniałem czegoś- poleciał gdzieś, ale nie wiem gdzie. Chwilę później wrócił już. Uklęknął  przede mną i wyciągnął z za pleców bukiet czerwonych róż.
-Harry…- powiedziałam, ale nic więcej nie mogłam.
-Julie, może to wcześnie, ale… kocham cię i chciałbym zapytać, czy będziesz moją dziewczyną?- na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Oczywiście-wręczył mi kwiaty i mocno do siebie przytulił.- Też cię kocham – oznajmiłam mu mówiąc to mu na ucho. Spojrzał mi w oczy i namiętnie mnie pocałował. Popchnął mnie lekko na kanapę, a on znalazł się nade mną. Całował mnie tak zachłannie, że ledwo za nim nadążałam.  Ta chwila była dla mnie magiczna. Ten pocałunek nie był jak wszystkie, był taki czuły… Chłopak odkleił się ode mnie, a ja mocno się w niego wtuliłam.
-Może obejrzymy jakiś film?-zapytał mnie
-Możemy- posłałam mu uśmiech i oboje podnieśliśmy się do pozycji siedzącej. Harry chwilę majstrował coś przy telewizorze, a potem na ekranie pojawiły się pierwsze sceny jakiegoś filmu. Wtuliłam się w niego i przeniosłam wzrok na telewizor. Film zaciekawił nas oboje i oglądaliśmy  go z uwagą. Po obejrzeniu seansu  Harry zaczął dziwnie się prostować. Spojrzałam na niego z pytającym spojrzeniem, a on oblizał usta. Od razu zorientowałam o co mu chodzi.
-Kochanie, a może wybraliśmy sie do mojego pokoju na małe co nie co.- poruszał brwiami, a ja przybiłam tzw. facepalma.
-Ty tylko o jednym- spojrzałam na niego poirytowana.
-Z tak cudowną dziewczyną nie jestem w stanie myśleć o czymś inny,
-Teraz próbujesz mnie przekupić komplementami.-zauważyłam
-Ani trochę- posłał mi szeroki uśmiech
-Nie, wcale. Słyszałeś co doktor powiedział- przypomniałam mu
-No tak, ale ja mam taką ochotę- spojrzał na mnie z oczami pieska
-Podjęłam decyzję- chciałam być nie ugięta w związku  z tym. Nie chciałam, by coś mu się stało.
-Osz ty- przewrócił mnie do pozycji leżącej i usiadł na mnie. Zaczął mnie łaskotać . Śmiałam się jak głupia.
-Za trzy dni- zdołałam wykrzyczeć.-Przestań!
-Nie ma takiej opcji kochanie- musiałam więc sama zareagować. Ułożyłam swoje ręce na jego klatce piersiowej i odepchnęłam go. On stracił równowagę i z hukiem zleciał na ziemię.
-O boże, nic ci nie jest. Chciałam wyjrzeć, by to ocenić, ale on z zaskoczenia się podniósł. Krzyknęłam i zaczęłam uciekać przed nim. Wleciałam do jego sypialni, lecz wiedziałam, że to najgłupszy pomysł na jaki mogłam wpaść. Zaraz po mnie zjawił się w od razu rzucił się na mnie. Wylądowaliśmy na podłodze śmiejąc się w niebo-głosy.
-Nie wiem jak ty, ale jestem głodny- skomentował Harry i skrzywił się. Przytaknęłam mu i poszliśmy do kuchni.- Obserwuj mistrza- uśmiechnął się i wyciągnął rzeczy z lodówki. Usiadłam na krześle i obserwowałam każdy jego ruch. Harry krzątał się po kuchni z niezwykłą swobodą. Po jakimś czasie postawił przede mną talerz z kanapkami. Chętnie wzięłam jedną do ręki i od razu zjadłam tak też zrobiliśmy z pozostałymi kanapkami na talerzu.
-Zmęczona jestem- podrapałam się po głowie.
-To za chwilę pójdziemy „spać”- gdy mówił spać zrobił tam cudzysłów. Machnęłam na to ręką i wstałam. Harry powtórzył to za mną i poszliśmy do jego pokoju.
-Idę wziąć prysznic- poinformowałam go i poszłam do łazienki. Po kąpieli rozczesałam włosy i przebrałam się do piżamy. Gdy wyszłam Harry leżał na łóżku i gapił się w sufit. Wyglądał wtedy tak słodko. Gdy mnie spostrzegł posłał mi uśmiech i podszedł
-Teraz ja- wymruczał mi do ucha i zniknął w łazience. Ułożyłam się na łóżku i szczelnie okryłam się  kołdrą. Chciałam na niego czekać, ale oczy same mi się zamknęły i zasnęłam.
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Napisałam szósty rozdział, ale szło mi to bardzo opornie. Straciłam jakoś wenę. Szczerze, to nie wime kiedy pojawi się siódmy, ale będę się starała jak najszybciej. Przepraszam za wszelkie błędy, literówki. Bardzo proszę o komentarze, bo to dzięki tym trzech pod poprzednim postem dokończyłam ten. Ona na prawdę napędzają do pisania. Z resztą ten kto prowadzi też bloga, to wie jak czasami trudno o nie, więc bardzo was o nie proszę. Pozdrawiam Pani Horan ;*

piątek, 2 sierpnia 2013

Piąty ♥



Obudziło mnie wołanie Kate. Otworzyłam i zobaczyłam ją nad sobą
-Cześć, co chcesz na śniadanie?-zapytała entuzjastycznie
-Obojętnie- odpowiedziałam jej mega zdziwiona jej zachowaniem. Dziewczyna posłała mi szeroki uśmiech i zniknęła z mojego pokoju. Wstałam z łóżka i pierwsza rzeczą jaką zrobiłam to wyszłam na taras. Na dworze dzisiaj było bardzo ciepło. Od razu wiedziałam, że cały dzień spędzę na wylegiwaniu się nad naszym basenem. Weszłam do garderoby i naszykowałam sobie ubrania na dziś . Poszłam do łazienki, by wziąć kąpiel. Po prysznicu wytarłam ciało i ubrałam na siebie przygotowane rzeczy. Przed lustrem rozczesałam włosy i zrobiłam makijaż . Gdy uznałam, że jestem gotowa wyszłam z łazienki. Z pokoju zabrałam tylko telefon i wsadziłam go do kieszeni. Wyszłam z pokoju i usiadłam w salonie, gdzie siedziała Emily.
-Siema- powiedziałam do niej
-Cześć, widzę, że dopisuje ci humorek. Ładnie dzisiaj wyglądasz
-Dzięki, Tak, dopisuje.
-Mam do ciebie sprawę. Wiesz, że za tydzień są moje urodziny. I mam pytanie, czy nie zaśpiewałabyś czegoś?-zapytała, a mi otworzyły się oczy ze zdumienia
-Ja? Nie umiem
-Umiesz i to bardzo ładnie.
-Zobaczymy- odpowiedziałam jej dla świętego spokoju.
-Co dzisiaj robimy?-zapytałam Kate, która weszła do salonu  i podała mi kanapkę.
-Może zaprosimy chłopców na taką małą imprezę nad basenem?-zaproponowała
-Może być- wzruszyłam ramionami . Kate od razu poszła zadzwonić do Luisa. Obawiałam się tego, bo wiedziałam, że będzie Harry.
-Będą za godzinę- uśmiechnęła się.
-Fajnie- skomentowałam i poszłam do siebie. Wyszłam na balkon i usiadłam na jednym z leżaków. Chciałam być twarda, pokazać, że mnie to nie dotknęło, ale nie mogłam. To było za silne uczucie.  Czemu to musi tak boleć? Boże co ja robię.?! Muszę mu pokazać co stracił. Odetchnęłam nerwowo i wróciłam do salonu. Dziewczyn już w nim nie było. Zapewne szły się przygotować. Włączyłam tv i oglądałam tak długo brytyjskiego x-factora, aż przyszli chłopcy. Niepewnie poszłam otworzyć drzwi. –-Hej – powiedziałam do nich. Nie było z nimi Harrego. Ciekawe czemu. Ochh…Na pewno jest ze swoją lalunią.
-Jak się czujesz?-zapytał mnie Louis.
-Dobrze- uśmiechnęłam się sztucznie, ale wiarygodnie
-To super. A właśnie, odebrał wam?-zapytał reszty, włącznie Emily, ale nie Kate. Oni pokiwali na nie.- Martwię się o niego- skrzywił się Louis.
-Dobra koniec- zarządziła  Kate. –Chodźmy do ogrodu. Julie, zaprowadź ich. – wyszliśmy szklanymi drzwiami prosto do ogrodu. Chłopcy od razu zrzucili z siebie ciuchy i wskoczyli do wody. Ja zdjęłam tylko bluzkę i położyłam się na leżaku.
-Chodź do nas Julie- zwołał Niall.
-Nie dzięki- uśmiechnęłam się blado. Wzięłam telefon do rąk i przejrzałam wszystkie kontakty. Niestety nie znalazłam nikogo z kim bym mogła pogadać. Emily i Kate także wróciły do ogrodu. Rozebrały się z ciuchów i wskoczyły do wody.
-No Julie, chodź do nas- prosiła mnie Kate
-Nie mam ochoty- odpowiedziałam jej i zamknęłam oczy, by nie widziała jak się szklą.
-Julie, nie przejmuj się nim.- powiedziała do mnie Emily.
-Łatwo ci mówić.
-Emily ma rację, nie przejmuj się- odezwał się Niall.
-Przestańcie.! Wiem, ze chcecie mnie pocieszyć, ale takie gadanie nic nie da. Nie umiem się nim nie przejmować, bo…
-Bo.?-zapytała dociekliwa Kate
-BO GO KOCHAM.!- krzyknęłam- Lepiej, teraz już wiecie- bez słowa wyszłam z  domu.  Szłam drogą dużo rozmyślając nad wszystkim. Nawet nie zorientowałam się, kiedy byłam już pod domem Harrego. Lecz coś mi tu nie grało, bo pod jego domem stała karetka. Ile sił w nogach podbiegłam tam. Nie widziałam kto w niej leżał. Przed domem stała  jakaś dziewczyna
-Cześć, co się stało?-zapytałam ją
-Mój brat próbował popełnić samobójstwo- rozpłakała się, a ja szeroko otworzyłam oczy- A my się właściwie znamy?-uniosła na mnie wzrok
-Jestem znajomą Harrego- nie wiedziałam co jej powiedzieć, więc wymyśliłam to.-Jedziesz do szpitala?
-Tak- pokiwała głową
-Mogę jechać z tobą?
-W tym stroju- spojrzała na mnie i dostrzegłam, że nie mam bluzki.- Czekaj pożyczę ci- szybko pobiegła do domu i zaraz wróciła z bluzką, którą wczoraj nosiłam. Podała mi ją, a  ja ją na siebie ubrałam. Szybko wsiadłyśmy do jej auta i pojechaliśmy do szpitala, gdzie miał leżeć Harry. Gdy tam dojechałyśmy ile sił w nogach pobiegłyśmy do recepcji i ona zapytała się gdzie leży Harry. Gdy już się dowiedziała szybko znaleźliśmy się pod jego salą.
-Nie przedstawiłyśmy się, jestem Julie- podałam jej rękę, a ona ją uścisnęła
-Gemma. Boże, jak on mógł to zrobić. Zostawił tylko to- podała mi kartkę:” Chcę cię bardzo przeprosić, że nie mogę ci tego powiedzieć osobiście, ale nie umiem. Czuję się jak skończony idiota, dupek, głupek. Mógłbym tak długo wymieniać… Naprawdę cię przepraszam, nie umiem tak żyć. Spanikowałem wtedy jak się Louis o to zapytał, więc powiedziałem, że jestem w związku. To nie prawda. W moim sercu zamieszkała ostatnio tylko jedna osoba- TY. Przepraszam, że cię wykorzystałem. PRZEPRASZAM.! Julie… wiele dla mnie znaczysz… Harry ;*” Boże, czyli to przeze mnie. Rozpłakałam się jak małe dziecko.  Nagle podszedł do nas doktor.
-Nie ukrywam, że miał on wiele szczęścia. Teraz już jest z nim dobrze i można do niego wejść.
-Dziękuję- odpowiedziała też płacząca Gemma.
-Idź pierwsza, poczekam- uśmiechnęłam się, a on weszła do jego sali.
                                                                   Gemma **
Weszłam do jego sali. Leżał on na łóżku, podpięty do masy aparatur. Podeszłam bliżej i usiadłam na krześle obok jego łóżka. Chwyciłam jego dłoń, która była zimna.
-Po co to robiłeś?-powiedziałam do niego, ale wiedziałam, że mi nie odpowie. Siedziałam tak bezczynnie bardzo dużo czasu. Czekałam, aż się obudzi.
-Nie- odezwał się cicho. Podniosłam na niego wzrok.
-Co.?
-Nie chciałem przeżyć- ścisnął moją rękę
-Czemu?-zapytałam zmieszana
-Jestem beznadziejny. Nie umiem tak żyć. Zraniłem ją mocno.
-Przykro mi. Ktoś czeka w korytarzu
-Nie chcę rozmawiać z chłopakami- przewrócił się na drugi bok
-To nie chłopaki. Poczekaj zawołam-wyszłam z  sali.
                                                              Julie**
-Wejdź do niego, a ja zawołam za chwilę lekarza.- podniosłam się pełna obaw z krzesła i jeszcze bardziej niepewnie nacisnęłam klamkę od Sali. Przełknęłam ślinę i weszłam do środka.
- Odejdź mamo- rzucił oschle, a ja się bezgłośnie zaśmiałam i podeszłam bliżej. Pogłaskałam go po  głowie, a on gwałtownie się obrócił. Jego mina była bezcenna, gdy mnie zobaczył
-Nie jestem twoją mamą- zaśmiałam się i puściłam mu oczko
-Julie- tylko tyle wypowiedział.
-Harry, ja…- nie umiałam skończyć, bo się rozpłakałam- Przepraszam
-Nie to ja cię przepraszam. Nie potrzebnie się tak zachowałem. – nic mu nie odpowiedziałam, tylko lekko pocałowałam go w usta.
-Nie musisz nic mówić.
-Przepraszam, ale musi pani wyjść- powiedział doktor, który wszedł do Sali. Zrobiłam co kazał i wyszłam z Sali. Usiadłam na krześle obok Gemmy
-Dzwoniłaś do chłopków?-zapytałam ją
-Nie, a ty?
-Też nie. Jak doktor go pobada, bo się zapytam, czy dzwonić. – ona nic mi już nie odpowiedziała. Siedziałyśmy tak jakiś czas, aż wyszedł doktor.
-Wszystko jest z nim dobrze. Jeśli nie pogorszy się, to jutro  wyjdzie ze szpitala- pokiwałyśmy głową, a on odszedł. Obie weszłyśmy do Sali.
-Gemm, wracaj do domu. Poradzę sobie- powiedział do niej
-Jesteś pewien?
-Tak, idź
-Nie bój się zaopiekuję się nim
-W takim razie dobrze. Zdrowiej Harry- pocałowała go i wyszła.
-Dzwonić do chłopaków?
-Nie, powiesz im jak będziesz w domu. Chodź tu do mnie. – zrobił mi miejsce na łóżku. Usiadłam na jego skraju. – Jeszcze raz cię przepraszam
-Już koniec, nie przepraszaj więcej. – pocałowałam go lekko. Posiedziałam z nim jeszcze dobre 2 godziny, później musiałam wracać do domu.
-Idź już, późno jest- powiedział do mnie i pogłaskał po włosach.
-Jesteś pewien?
-Tak – pocałowałam go jeszcze raz.
- Będę jutro koło 8
-Dobrze, dobranoc- odpowiedział mi. Posłałam mu w powietrzu buziaka i wyszłam. Zamówiłam taksówkę i pojechałam nią do domu. Gdy tam dotarłam wszyscy siedzieli jeszcze w ogrodzi i balowali w najlepsze.
-Gdzie byłaś-zapytała Kate z butelką szampana w ręce
-W szpitalu
-Po co.?-zapytał zdziwiony Louis
-U Harrego
-Że co kurwa?-zapytał
-U Harrego.
-Czemu do nas nie zadzwoniłaś?
-Bo powiedział, że to nie potrzebne.- wzruszyłam ramionami.- Idę spać- nie czekałam na ich odpowiedź, tylko poszłam do swojego pokoju. Tam do małej torby spakowałam parę rzeczy. Przebrałam się w piżamę w marchewki i położyłam się do łóżka. Kolejny dzień pełen wrażeń- pomyślałam sobie. Zamknęłam oczy i od razu zasnęłam
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Oto rozdział piąty. Co o nim myślicie? Proszę was bardzo o komy ;* . Fajnie, że wszystko sobie wyjaśnili.? Dzięki, jest już ponad 200 wyświetleń ;* . Pozdrawiam Pani Horan